Mateusz Cibor Ciborowski Mateusz Cibor Ciborowski
176
BLOG

Quo vadis polski parlamentaryzmie?

Mateusz Cibor Ciborowski Mateusz Cibor Ciborowski Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Może słusznie a może mniej słusznie od wieków jesteśmy dumni z naszego parlamentaryzmu, z czasów „złotej demokracji”, w której polska szlachta decydujący miała głos w sprawach najważniejszych dla funkcjonowania państwa a zawsze król i możni z bracią szlachecką musieli się liczyć. Szlachta często może i „gołota” jednak swój szlachecki honor miała a i za los państwa bardziej lub mniej odpowiedziała się czuła. Naturalnie do czasu, gdy ów nasz parlamentaryzm się nie zdegenerował po przez nadużywanie „liberum veto” czy sprzedawaniem swoich głosów. A i w tym ostatecznym momencie przed utratą niepodległości do uchwalenia Konstytucji Majowej czy Insurekcji Kościuszkowskiej byliśmy zdolni. Szlachta też ciężar powstań narodowych na swych barkach niosła.

Okres przynajmniej pierwszych lat po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku to czas dużego rozdrobnienia parlamentu jednak z poszanowaniem jego prawa. Przewrót majowy w 1926 roku sprawił, że rola władzy ustawodawczej w postaci parlamentu była fasadowa podobnie jak i po 1945 roku. Jednak w 1989 roku strona tak zwana opozycyjna chciałaby postanowienia okrągłego stołu zatwierdził parlament zdając sobie sprawę z wagi tego organu w polskiej tradycji ustrojowej. I tak przez te 27 lat po 1989 roku ten nasz kulawy parlamentaryzm niósł nasze sprawy zmieniając opozycję w rządzących a rządzących w opozycję. W zależności od punktu widzenia to chwalono to krytykowano poczynania parlamentu a w tym marszałków Sejmu i Senatu. Byli oni raz lepsi, raz gorsi, raz bardziej a raz mniej obiektywni. Konwent seniorów raz lepiej się dogadywał, a raz gorzej.

Nigdy jednak nie mieliśmy takiej sytuacji i takich okoliczności jak obecnie, to znaczy nigdy jeszcze tak bardzo nie zamykano ust opozycji parlamentarnej, tak często nie odbierano głosu posłom na mównicy sejmowej.

Nigdy w takich okolicznościach nie uchwalono budżetu, że opozycja neguje jego legalne uchwalenie. Opozycja zawsze budżet rządzących krytykowała i do tego właśnie miała i ma prawo. Nigdy jeszcze jak wspomniano nie negowała legalności jego uchwalenia. Marszałek zaś nigdy nie otoczył Sejmu policją i żelaznymi „zasiekami”.

Na domiar złego marszałek Sejmu wprowadzać chciał zmiany związane z dostępem dziennikarzy do posłów. W gmachu Sejmu, co atmosfery też nie poprawiało.

Kto ma rację w tym sporze?

A to już nie ma znaczenia, bo najgorszy jest wyłom w pewnej tradycji parlamentarnej i we wzajemnym poszanowaniu rządzących i opozycji.

Obniżanie kultury parlamentarnej sprawi, że podobne sytuacje mogą się zdarzać coraz częściej i z coraz błahszych powodów.

Należy jednak mieć nadzieję, że wybrańcy narodu się wreszcie opamiętają i powrócą do najpiękniejszych kart polskiego parlamentaryzmu złotych lat najpiękniejszej niezdegenerowanej jeszcze demokracji szlacheckiej.

A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim.” (Koh.9,11)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka